Świadectwo Jonasza

Z sentymentem wspominam wspólny jesienny weekendowy wyjazd studentów i Harambee'aków do Ustronia sprzed roku.

Nie tylko ze względu na duże działanie Ducha Świętego podczas spotkań modlitewnych, nie tylko ze względu na to, że sporo studentów pojechało, nie tylko ze względu na świetną atmosferę, która panowała pomiędzy uczestnikami, ale dlatego, że po tym wyjeździe zostałem singlem. Pamiętam doskonale spotkanie z Martinem które tam się odbyło. Było ono dla chętnych, nikt nikogo nie zmuszał by na nie przyjść; odbyło w czasie przerwy poobiedniej. Trafiłem na nie dość przypadkowo, lecz teraz wiem, że było to działanie Ducha Świętego. Myślę, że to spotkanie było przełomowe dla mnie. Usłyszałem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, Martin przekazał nam kilka wskazówek jak powinno wyglądać singlowanie, dowiedziałem się, że singiel to nie jest osoba która ucieka przed relacjami z innymi, która izoluje się od wszystkich, a w szczególności od płci przeciwnej (wcześniej tak postrzegałem singlowanie). Uznałem wtedy, że chciałbym spróbować takiego życia.

Z biegiem czasu stworzyła się z nas grupka singli, w której dzieliliśmy się naszymi trudnościami związanymi z tym wyborem, naszymi sukcesami czy też przemyśleniami i refleksjami na ten temat. Myślę, że był to czas niezwykle owocny (ogrom wysłuchanych modlitw, zawiązanie się dobrych, czystych relacji pomiędzy członkami grupy). Patrząc na sferę duchową - bardziej indywidualnie - myślę że moja modlitwa zaczęła wyglądać znacznie lepiej - naprawdę!

A jak ja widzę singlowanie? Jest to duży, ciemny pokój. Dlaczego pokój? Bo jest to odizolowanie się od bliskiego związku. Stoimy przy samych drzwiach i nie możemy zrobić kroku do przodu, bo spadniemy w przepaść. Jednak, niedaleko ściany naprzeciwko dostrzegamy jakieś światełko i tron. Siedzi na nim Chrystus i mówi do nas - nie obiecuje Ci łatwej drogi, powiem więcej, może być ona dla ciebie ciężka, ale pokonanie jej naprawdę się opłaca. Zbuduj drogę, a obiecuję Ci że będziesz mógł doświadczyć niesamowitej relacji ze mną. Z czego powinna składać się ta droga? Singlowanie to czas budowania "czystych relacji" z braćmi i siostrami. Nasuwa mi się w tym momencie opowieść Martina, w której wyjaśnił nam dlaczego osoby singlujące nie powinny spotykać się z płcią przeciwną sam na sam. Chodziło w niej o to, iż sami możemy nawet nie zauważyć, a będziemy coraz bliżej danej osoby, co może doprowadzić do zakochania się. Jednak to my sami powinniśmy wyznaczyć sobie granice w odpowiednim miejscu. Singlowanie powinno być czasem zawiązywania prawdziwych, długotrwałych przyjaźni. Kolejnym elementem jest ćwiczenie samego siebie, czy to w pracowitości czy w modlitwie. Jeżeli chodzi o to drugie, mam na myśli regularną modlitwę z naciskiem za swoje singlowanie oraz prośby które polecili nam bliscy. Singlowanie jest nastawione bardziej na dawanie, na służbę, a nie na branie. W czasie singlowania, w czasie wycieszenia się na relację z Panem, Bóg może wskazać nam drogę naszej służby we wspólnocie czy w życiu zawodowym. Naprawdę Pan błogosławi w tym czasie! Wiele czerpię z modlitwy, daje mi ona siły na każdy kolejny dzień, nie traktuję jej jak przykrego obowiązku lecz jako przyjemność budowania relacji z moim Mistrzem. Singlowanie należy też traktować jako siłownię dla duszy. Hartuje. Uczy pokory.

/Jonasz/